Nie bez kozery każdy liczący się polski polityk ma w swoim portfolio zdjęcie z szalikiem polskiej reprezentacji. Nie bez kozery każdy kiedyś użył piłkarskiej metafory. A niektórzy nie wyrośli nawet z krótkich spodenek. Polska polityka i polska piłka nożna mają ze sobą naprawdę dużo wspólnego. I tu, i tu wybieramy bardziej sercem niż logiką. I tu, i tu mamy legendy, których zagrania już zawsze będą budzić wątpliwości.
Polityczna rozgrywka zazwyczaj toczy się między dwoma najsilniejszymi zespołami, których kapitanami są zawodnicy z najdłuższym stażem. Kapitanowie ci chyba są wielbicielami sir Aleksa Fergusona, bo na pytania o emeryturę odpowiadają zawsze: "Nie mam nastroju na emeryturę. Ona jest dla młodych ludzi". Zresztą składy też ulegają tylko niewielkim modyfikacjom. Wiadomo, zwycięskich składów się nie zmienia. Ale przegranych po raz kolejny też nie. Bo zwyczajnie nie ma na kogo. Szkolenie jest w ruinie większej niż sama reprezentacja. Młodzieżówek praktycznie nie ma i nie ma skąd brać nowej kadry. Od czasu do czasu trafi się jakieś duże zgrupowanie, z którego można wyłowić parę interesujących osób, ale zasadniczo, poza wyjazdowym Campusem, w sezonie młodzi nie mają gdzie sprawdzić swojego przygotowania. A gdy przychodzi czas na poważną rozgrywkę, znowu dają się ograć seniorom.