Nawet najpiękniejsza opowieść na swój własny temat, jeśli jest zbyt sztywna, może stać się powodem cierpienia.
Zapytani o historię swojego życia potrafimy w kilka chwil stworzyć spójną opowieść. Fakty z naszego życia układamy jak cegły we wzory, które znamy z kultury, w której się wychowujemy. Wzorców tych uczymy się od małego. Są obecne w mitach, bajkach, baśniach, filmach i powieściach. Rusztowanie do budowania tej historii tworzą nasze wczesne wspomnienia. To, czego doświadczamy po raz pierwszy, zarysowuje się w naszej pamięci jako prototyp, do którego odnosimy kolejne doświadczenia. Dlatego tak wyraźnie pamiętamy pierwsze miłości i pierwsze bolesne rozstania.
Wspomnienia, choć wydają się często niebywale żywe i szczegółowe, są tylko uproszczonymi zapisami wydarzeń – a z każdym przypomnieniem przekształcają się, tworząc nowy obraz.
Nasze doświadczenia i wiedza pozwalają nam rozumieć swoje miejsce w świecie i przewidywać przyszłość. To obliczenie wykonywane przez nasz umysł. Dane dostarczane przez nasze zmysły z zewnątrz oraz informacje z wewnątrz są dopasowywane do wzorca opowieści.
Jeśli nasze narracje stają się sztywne, ciężko nadać im sens, kiedy pojawiają się nowe okoliczności – zmienia się nasze otoczenie, rola społeczna lub zasoby. Kiedy rzeczywistość przestaje mieścić się w znanej nam, usztywnionej ramie, pojawia się cierpienie psychiczne, a my szukamy specjalistycznej pomocy.
Tworzenie opowieści o sobie
Wiele osób oczekuje, że praca nad sobą naprawi jakieś tkwiące w ich istocie defekty i znikną nieprzyjemne uczucia oraz nieprzyjemne myśli. Często jednak jedynym, co potrzeba zmienić, jest nasz stosunek do własnej historii. Tyle że nie jest to zadanie łatwe. Im dłużej budujemy daną opowieść o samych sobie i im wcześniejsze ma ona źródła, tym trudniej zbudować coś zupełnie nowego.
Osoby skłonne zmieniać swoją osobistą narrację, są mniej narażone na depresję i zaburzenia lękowe. Elastyczność narracji może wynikać zarówno z czynników biofizjologicznych, jak i psychospołecznych. Amerykański psycholog, neurobiolog i profesor psychiatrii Gregory Berns, w książce "Zrozumieć siebie" przedstawia wniosek z wielu lat swoich badań nad mózgiem – to nie struktura mózgu, ale zawartość umysłu decyduje o treści naszego życia. Osoby w naszej kulturze dokonujące szokujących moralnie wyborów – mordercy i przestępcy – okazują się mieć mózgi strukturalnie nieodróżnialne od reszty populacji.
Niezależnie od tego, co nas spotyka, jesteśmy w stanie łączyć elementy znajdujące się w naszym umyśle na nieskończenie wiele sposobów. Niektóre z tych połączeń będą działały na naszą korzyść, inne będą potęgować cierpienie. Narracja, która jest użyteczna w jednym środowisku i w pewnych konkretnych okolicznościach, może się stać zupełnie nieprzydatna. W nowej sytuacji lub okolicznościach dokładnie ta sama historia staje się ograniczeniem.
Co ciekawe, w osobistej historii kładziemy często szczególny nacisk na stereotypowe punkty zwrotne – pojawienie się dziecka, przeprowadzkę, śmierć kogoś bliskiego. Nie mamy jednak pewności, czy te momenty faktycznie odmieniły coś w naszym życiu. Być może były raczej logicznym ciągiem zmian, jakie zaszły niepostrzeżenie. Dobra historia może być dużo bardziej przydatna niż prawda o nas samych.
Liczy się elastyczność
Opowieść na swój temat, która służyła Kasi w małej, wiejskiej szkole, może być zupełnie nieprzydatna w liceum w dużym mieście. Posłuszeństwo wobec autorytetów i wykonywanie poleceń mogą nie być aż tak premiowane, zwłaszcza pośród rówieśników, którzy zaczynają pełnić coraz bardziej istotną rolę. Istnieje ryzyko, że Kasia będzie utożsamiać się ze starą i uproszczoną historią na swój temat bardziej niż ze swoimi rzeczywistymi, aktualnymi potrzebami. Jednocześnie będzie doświadczać frustracji, że te potrzeby nie są zaspokojone. Zamiast dostosować opowieść do środowiska, będzie próbowała dostosować nowe, złożone środowisko do swojej starej, uproszczonej opowieści. Takie wyzwanie jest bardzo energochłonne i nie ma absolutnie żadnej szansy na powodzenie.
Zachowanie Marcina, który w domu musiał zajmować się młodszym rodzeństwem i wymagającą opieki mamą, w realiach dorosłego związku z partnerką może prowadzić do konfliktów. Marcin może czuć się zagubiony i oszukany. To, co wcześniej było nagradzane, nagle staje się powodem pretensji i kłótni. Nowe zachowanie, polegające na jasnym komunikowaniu swoich potrzeb, które w tej sytuacji mogłoby być użyteczne i służyć budowaniu bliskiej relacji z nową partnerką, według starej opowieści jest niedopuszczalne, a wręcz moralnie złe.
Nawet najpiękniejsza opowieść na swój własny temat, jeśli jest zbyt sztywna, może stać się powodem cierpienia. Problem w tym, że doświadczenie życia poza naszą wstępną ramą narracyjną jest niemożliwe w tej chwili, w której postrzegamy samych siebie w konkretny sposób. Nie możemy jednocześnie wierzyć w dwie wersje siebie. Dopiero odsunięcie się od jednej opowieści daje możliwość spojrzenia szerzej.
Spojrzenie z perspektywy
Na szczęście z pomocą przychodzi nam umiejętność patrzenia na siebie z perspektywy. Jeśli Kasia zrobi krok w tył i popatrzy na siebie z perspektywy koleżanek z liceum, będzie miała szansę zobaczyć siebie w nowym świetle i na tej podstawie stworzyć nową historię na swój temat. Aby tak się stało, dziewczyna musi najpierw pozwolić sobie odpuścić wizję siebie jako tej dobrej, która stoi w opozycji do niegodziwych licealistek. Aby zachować stałość i pozorną jednolitość, umysł nie może pozwolić sobie na świadome doświadczanie dwóch sprzecznych historii na swój temat jednocześnie.
Krok do zmiany opowieści prowadzi więc "od opowieści". W terapii ACT (terapia akceptacji i zaangażowania) nazywa się to "Ja będącym kontekstem", a więc "Ja obserwującym". Jej przeciwieństwem jest traktowanie treści tworzących nasz umysł opowieści jako jego całościowej istoty. Utożsamiając się całkowicie ze swoimi myślami, ocenami, sądami, wspomnieniami i planami, przestajemy widzieć ich ograniczenia i stajemy się więźniami nie tyle swojej historii, co jej bardzo uproszczonego streszczenia.
Prof. Gregory Berns przypomina, że nasz mózg zużywa ogromne ilości energii. Z tego powodu strategie zapisywania i przywoływania informacji muszą być jak najbardziej efektywne przy małym nakładzie kosztów. Stąd im bardziej oddalony w czasie i naszej osobistej przestrzeni obraz, tym bardziej jest on schematyczny i pozbawiony niuansów i odcieni. Tam, gdzie do przeżycia nie są istotne szczegóły, tam wystarczy czarno-biała, ogólna notatka. Te proste ślady połączone siecią znaczeń mających sens w danej nam kulturze tworzą naszą osobistą narrację. Ta uproszczona konstrukcja pozwala nam nawigować w świecie, który w innym wypadku byłby przerażająco przypadkowy.
Z drugiej strony, posiadamy na swój temat kilka różnych historii i mogą one funkcjonować niezależnie od siebie w różnych środowiskach. Jeśli jedna opowieść różni się znacząco od drugiej i dojdzie do ich spotkania, prawdopodobnie któraś z tych opowieści ucierpi. Ale to nie tragedia. Jeśli Witek jest jednocześnie ojcem oddanej wspólnocie religijnej rodziny i chełpliwym kochankiem oddającym się hazardowi na delegacjach, póki te dwie opowieści będą istnieć oddzielone od siebie, mogą tworzyć krajobraz wewnętrzny Witka i zaspokajać jego różne potrzeby. Jeśli jednak jedna z tych ról zacznie zabierać coraz więcej miejsca i wejdzie na terytorium drugiej – to któraś z opowieści będzie musiała ustąpić. Opowieść, jaką o Witku będą mieli jego współpracownicy i rodzina, kiedy dojdzie do fuzji obu opowieści, może łatwo przemienić się we własne zaprzeczenie (Witek jest dobrym ojcem/Witek jest złym ojcem). Robiąc krok w tył i uznając, że nasza wcześniejsza opowieść o Witku nie była fałszywa, a jedynie niepełna – mamy szansę zbudować nową, bardziej złożoną historię niż jej dwa skrajne, wykluczające się warianty.
Nadal pozostanie to jednak opowieść. Poza jej ramą nie jesteśmy w stanie w ogóle doświadczać świata.
Narracyjne cienie i blaski
Nasze umysły kochają opowieści, a to, jakimi historiami się otaczamy, wpływa na naszą własną narrację.
Jak pisze Berns, zazwyczaj podejmujemy swoje decyzje, próbując uniknąć żalu bardziej, niż dążąc do radości. A ponieważ nie ma sposobu, by dowiedzieć się, jakie byłyby konsekwencje działania, którego nie podjęliśmy, umysł odczuwa to jako brak przykrych konsekwencji, w przeciwieństwie do realnych efektów tych działań, w jakie faktycznie się zaangażowaliśmy. To pułapka i może nas ona oddalić od użytecznego działania ze względu na fałszywe wrażenia.
Spoglądanie na siebie samego z perspektywy budzi czasem niepokój. Nasz umysł wydaje się czuć bezpiecznie w iluzji własnej niezmienności. Z drugiej strony, sam zdaje sobie sprawę z własnej przemijalności. Niebywałą cechą człowieka jest umiejętność nadawania życiu sensu w świetle świadomości tego, że to kiedyś się skończy, i wybieranie działania ku wartościom pomimo dyskomfortu. Wartości to zresztą jedne z naszych najtrwalszych historii.
Nawet w świecie, którego doświadczamy tylko przez opowieść, wartości mogą pozostać naszym fundamentem. Dbając o coś większego od siebie, możemy wzbić się ponad ciasne i wymagające szczególnej ochrony Ja. Powstaje wtedy opowieść o człowieku, który doświadczając zmian, staje się coraz bardziej złożoną wersją samego siebie.