Znaleziono 0 artykułów
10.07.2024

Czy przyjaźń między kobietą a mężczyzną jest możliwa?

10.07.2024
Carmy i Sydney z „The Bear” są przykładem przyjaźni damsko-męskiej na ekranie (Fot. materiały prasowe)

Dlaczego wciąż tak trudno nam uwierzyć w przyjaźń między kobietą a mężczyzną? Dlaczego widząc damsko-męską parę przyjaciół, zastanawiamy się, czy łączy ich coś więcej? Dlaczego zakładamy, że przyjaciele płci przeciwnej muszą się w sobie w końcu zakochać? – Miłość generuje o wiele więcej silnych emocji. Tych wystrzałów endorfin, dopaminy, oksytocyny czy fenyloetyloaminy nie da się porównać z reakcjami w przyjaźni. Miłość przynosi łatwo dostrzegalne owoce – związki na całe życie, wspólne gospodarstwo domowe, dzieci. Miłość wydaje się więc w percepcji społecznej ważniejsza, bo jest bardziej produktywna – tłumaczy dr Konrad Maj, kierownik Centrum Innowacji Społecznych i Technologicznych „HumanTech” na Wydziale Psychologii Uniwersytetu SWPS.

Dyskryminacja przyjaźni trwa od wieków, chociażby w literaturze. Ile wierszy, poematów, powieści napisano o miłości! A przyjaźń? Przyglądamy jej się zdecydowanie rzadziej. Dlaczego tak jest? 

Miłość generuje o wiele więcej silnych emocji. Tych wystrzałów endorfin, dopaminy, oksytocyny czy fenyloetyloaminy nie da się porównać z reakcjami w przyjaźni. Miłość przynosi łatwo dostrzegalne owoce – związki na całe życie, wspólne gospodarstwo domowe, dzieci. Miłość wydaje się więc w percepcji społecznej ważniejsza, bo jest bardziej produktywna. 

I ekskluzywna?

Tak, miłością zazwyczaj darzymy w danym momencie jedną osobę, a przyjaźń nie wymaga wyłączności. Z osobą, którą kochamy, często chcemy być cały czas, przyjaciół sobie „dozujemy”. 

A jednocześnie przyjaźń jest bardziej stała niż miłość?

Tak jest z reguły. Związki romantyczne bywają dynamiczne i gwałtowane, przyjaźń często buduje się przez całe życie. W przyjaźni można zrobić sobie przerwę czy odpoczynek, w bliskiej relacji miłosnej może to oznaczać koniec. Ale my dla zdrowia psychicznego potrzebujemy zarówno miłości, jak i przyjaźni, lecz do innych celów. 

A dlaczego inwestujemy więcej energii w to, co nas wytrąca z równowagi, a nie w to, co nas koi? 

Bo mamy ograniczone zasoby czasowe i energetyczne. Jeśli decydujemy się pielęgnować związek romantyczny, czasem nie starcza nam już czasu na przyjaźń. Zwłaszcza mężczyznom z trudem przychodzi dzielenie się problemami, mówienie o poczuciu samotności, otwieranie się na emocje poza związkiem romantycznym (choć i będąc w nim, mamy z tym problem). W dzieciństwie siłą rzeczy funkcjonujemy stale w grupie – w przedszkolu, w szkole, na podwórku. Z biegiem czasu poczucie wspólnoty z innymi się osłabia, bo zaczynamy skupiać się na własnych indywidualnych dążeniach. A do nich, oprócz kariery, należy także tworzenie związku romantycznego. W dorosłym życiu na przyjaźń zostanie mało przestrzeni, zwłaszcza że ludzie się rozjeżdżają po świecie, zaczynamy również dostrzegać między sobą wyraźne różnice w światopoglądzie, w celach, w statusie społecznym czy zawodowym. Oddalamy się od siebie fizycznie i mentalnie. 

A czy wspólnota przyjacielska oparta na wzajemnym zaufaniu może zastąpić związek romantyczny, stać się alternatywną formą relacji?

Przyjaźń nigdy nie jest w stanie zastąpić relacji czysto romantycznej. Ale nasz partner może być naszym „przyjacielem pierwszego kontaktu”, który daje nam wsparcie na co dzień. No ale wiemy doskonale, że jest pewna kategoria problemów, które dotyczą związku, ale z różnych powodów nie da się ich omówić w jego obrębie. Wtedy potrzebujemy „recenzenta zewnętrznego”, przyjaciela, który zna nas od lat, obserwuje od lat – z boku – zmiany, które u nas zachodzą, zna nasze potrzeby i reakcje. Przyjaciele noszą w sobie zapis naszych wspomnień, przypominają nam naszą tożsamość i wartości, pomagają przejrzeć się w lustrze, w którym zobaczymy nasze prawdziwe odbicie, bez maski i makijażu. 

U małych dzieci ta wspólnota bazuje na relacjach niezależnych od płci, potem często rezygnujemy z przyjaźni koedukacyjnej.

To się dzieje z pewnością na etapie dojrzewania, gdy zaczynamy szukać relacji romantycznej. I to ona zaczyna nas określać. Jednocześnie dochodzą do głosu potrzeby seksualne i potrzeby samorealizacji na polu zawodowym. Wtedy zaczynają się również rywalizacja i porównania społeczne. Dlatego tak rzadko się zdarza, aby silne przyjaźnie rozpoczynały się w dorosłości. Zwykle ich początkiem jest dzieciństwo. 

Brakuje nam jednak silnych więzi, gdy opuszczamy własne rodzinne strony. Dlatego tworzymy wspólnoty z ludźmi z osiedla czy pracy, z jakichś stowarzyszeń. Czasami jednak czujemy się tak osamotnieni, że za mocno stawiamy na ilość, i to przynosi odwrotny skutek – jeszcze większe poczucie wyobcowania. Robin Dunbar, antropolog, psycholog ewolucyjny i badacz sieci społecznych, doszedł do wniosku pod wpływem swoich badań, że nie jesteśmy w stanie utrzymać więzi z więcej niż 148 osobami. Powyżej tej liczby są to po prostu kontakty, które niewiele wnoszą do naszego życia. 

Przyjaźń damsko-męską wówczas jeszcze trudniej utrzymać niż kobiecą czy męską?

Zdecydowanie tak. I to zarówno wówczas, gdy tacy przyjaciele pozostają w związkach romantycznych, jak i wtedy, gdy aktywnie poszukują miłości. U osób, które są w związkach, takie relacje budzą lęk i rodzą różne pytania, na przykład: „O czym moja ukochana osoba rozmawia z tym swoim przyjacielem na spotkaniu?”, „Co oni razem robią tyle czasu?”, „O czym on jej opowiada?”.

Jak można temu zaradzić?

Przede wszystkim poprzez transparentność. Trzeba jasno postawić granice, ustalić zasady i w otwarty sposób komunikować się na ten temat – mówić, jak często są takie spotkania, jaki mają charakter. Spotkania przyjaciół, niezależnie od płci, mogą być zarówno korzystne, jak i destrukcyjne dla relacji romantycznej. Przyjaźń poza naszym romantycznym związkiem może pomóc wyjść z rutyny, może być formą odskoczni, która nie naraża na zakończenie naszej stałej relacji. Może nawet działać zbawiennie na związek, gdy pozostaje on cały czas na pierwszym miejscu. Ale może też go zniszczyć, gdy okaże się, że na przykład przyjaciel lepiej odpowiada na potrzeby drugiej strony. Przy okazji różnych rozmów pojawia się przecież intymność i trudność w zachowaniu emocjonalnego dystansu.

Wszyscy znamy takie przykłady, gdy zaczęło się od niewinnych spotkań z kolegą czy koleżanką z pracy czy studiów. Warto jednak podkreślić, że zwykle zachodzi taka zależność: coś się psuje w związku, a jednocześnie pojawia się ktoś, kto wydaje się pozbawiony wad zauważalnych u obecnego partnera czy partnerki. 

Co daje przyjaźń, czego nie daje związek?

Przed osobami, z którymi nie przebywamy na co dzień, możemy otworzyć się nawet bardziej niż przed żoną czy mężem. Przyjaciel czy przyjaciółka może mieć większy dystans do naszych spraw. Badania pokazują, że właśnie z tych powodów potrafimy zwierzać się nieznajomym czy nawet sztucznej inteligencji. 

Pamiętajmy też, że żadna osoba wokół nas nie jest w stanie zaspokoić naszych potrzeb w stu procentach. Stąd wynika chociażby coraz częstsza chęć budowania związków poliamorycznych, w których każda z osób wnosi coś innego do relacji. A każdy związek monogamiczny siłą rzeczy polega na rezygnacji z czegoś, samoograniczeniu, co może prowadzić do poczucia braku wolności czy niedosytu. 

Potrzebujemy chociażby spojrzenia z innej perspektywy na nas czy na własne problemy, co może dać inna osoba. Jeśli zarządza się tym mądrze i jednocześnie pracuje się nad budowaniem własnego związku i w nim rozwiązuje się różne problemy, to może wręcz wzbogacić relację romantyczną. Wtedy do partnera czy partnerki za każdym razem wracamy ze świeżym spojrzeniem i z poczuciem, że nie żyjemy w jakiejś klatce. 

Czyli przyjaźń damsko-męska może działać? 

W mojej ocenie tak, ale jeśli przynajmniej jedna ze stron jest w związku, jest to trudniejsze i trudno jest uniknąć sporów na tym tle. Taka przyjaźń sprawdza się jednak, gdy łączy osoby, które znają się od wielu lat i nigdy nie tworzyli związku, albo w przypadku osób, które były razem ze sobą, ale potem ułożyły sobie inaczej życie i są w szczęśliwych związkach. Takie osoby zasmakowały już kiedyś namiętności, ale czują, że to minęło i pozostała jedynie intymność, a więź stała się czysto platoniczna. Byli partnerzy i partnerki znają nas na wskroś i rzadko się zdarza, aby chcieli wejść drugi raz do tej samej wody. 

A przyjaźń zaraz po zakończeniu związku jest możliwa?

Odpowiem jak stereotypowy psycholog – to zależy. Jeśli rozliczyliśmy się z przeszłością, nie mamy do siebie żalu, podjęliśmy wspólną decyzję o rozstaniu, to przyjaźń pomiędzy osobami, które tworzyły kiedyś związek, jest możliwa. Wtedy nie przekreślamy zupełnie tego, co było, tylko rozwijamy inną formę relacji. 

To psychologicznie naturalne, że niemal zawsze próbujemy uzasadnić zerwanie z kimś. Ale uznając miniony związek jako w całości nieudany, zaczynamy mieć do siebie żal za wejście w tę relację i też pretensje do innych, którzy nas w tym wzmacniali. Uważam jednak, że nie powinniśmy przekreślać minionego związku i wspominać same złe chwile tylko dlatego, że doszło do zerwania. Byłoby lepiej dla wszystkich, gdybyśmy mieli zakodowane myślenie, że jeśli związek romantyczny się skończył, może zacząć się przyjaźń. 

A czy potrafimy kończyć przyjaźnie, skoro kończymy związki romantyczne?

W tej sferze istnieje zasadnicza różnica pomiędzy związkami przyjacielskimi i romantycznymi. Przyjaźnie trwają dłużej, bo nie są tak intensywne i nie jesteśmy w nich tak bardzo od siebie wzajemnie zależni. Przyjaźnie rzadziej kończą się gwałtownie, zwykle kontakty ograniczamy stopniowo, gdy zobaczymy, że coś nam nie pasuje w tym, co mówi i robi przyjaciel czy przyjaciółka, albo gdy zauważymy, że nasze światy się rozjechały.  

Często wydaje nam się, że przyjaźni nie trzeba ani szukać, ani pielęgnować. To znów wynika z tego, że mamy przekonania o takich dwóch celach do realizacji w dorosłym życiu – znalezienie dobrej pracy i odpowiedniego partnera czy partnerki. Raczej się nie zdarza, aby ktoś komunikował, że „szuka przyjaciela”. Warto zmienić to nastawienie. I jeśli jesteśmy samotni, warto odbierać spotykanych ludzi nie tylko jako potencjalnych partnerów, ale też jako potencjalnych przyjaciół. Jeśli świetnie się z kimś rozumiemy, ale nie czujemy do siebie namiętności, to warto umocnić tę relację, aby przerodziła się w przyjaźń. Amerykański psycholog Robert Sternberg wyróżnił trzy składniki miłości – intymność, namiętność, zaangażowanie. Jeśli brakuje w relacji namiętności, nie oznacza to przecież, że jest ona niepotrzebna – przyjaźń nie jest marnowaniem czasu w oczekiwaniu na miłość. To autonomiczna, odrębna, równie potrzebna co miłość forma międzyludzkich więzi. 

Anna Konieczyńska
  1. Styl życia
  2. Psychologia
  3. Czy przyjaźń między kobietą a mężczyzną jest możliwa?
Proszę czekać..
Zamknij