Osiedle Zielona Polana we wsi Nowa Wola w gminie Lesznowola pod Warszawą. Niedaleko leży osiedle Lake Village

Kupili duży dom za cenę klitki w Warszawie. "Raj zaczął zamieniać się w piekło"

Karolina Rogaska
7 min czytania

Dom Moniki na początku otaczały łąki, teraz wszędzie jest beton. Budynków mieszkalnych przybyło, ale nie towarzyszyła temu rozbudowa dróg. Wąskie uliczki się zatykają, więc zamiast świergotu ptaków słyszy się ryk silników i klaksony. – Przez te korki zwykła wyprawa do sklepu potrafi trwać ponad dwie godziny – mówi Monika. Skusiła się na życie na podmiejskim osiedlu. Teraz żałuje.

Wersja audio dostępna tylko w subskrypcji Onet Premium.
Kup subskrypcję lub i korzystaj bez ograniczeń.
00:00 /  00:00

Przy dobrych wiatrach podróż z osiedla Lake Village w Nowej Woli do centrum Warszawy komunikacją publiczną zajmie nieco ponad godzinę. Bywa jednak, że to cała dwugodzinna wyprawa. Dlatego Tymon i Anna, gdy mają wybrać się "do miasta", wsiadają w samochód. Dojazd zajmuje ok. 30 minut.

Niskie, wąskie szeregowce, w których mieszkają, nazywane są osiedlem łanowym. – Widziałem w internecie zdjęcia naszego osiedla zrobione dronem. Rzeczywiście wygląda to tak, jakby ktoś przypadkiem upuścił te budynki na środku pola. Chociaż u nas akurat zabudowa nie jest typowo łanowa, bo zazwyczaj to domy, które stoją obok siebie przy jedynej drodze, u nas jakieś uliczki są – zauważa Tymon. Siedzimy z nim i jego żoną Anią na kanapie w salonie, na parterze dwupiętrowego segmentu. Na górze ich dwuletnia córka bawi się z babcią.

Jest przestronnie, ponad 100 mkw. powierzchni. I mały, prostokątny ogródek. Podkreślają, że na Mokotowie, gdzie mieszkali wcześniej, w życiu nie mogliby sobie pozwolić na taki metraż. Tu w 2020 r. za metr płacili niecałe 5 tys. zł. Teraz pewnie kosztowałoby ich to dwa razy tyle, ale wciąż taniej niż w Warszawie.

– I chyba nawet jezioro tu macie? Tak wnioskuję po nazwie osiedla – zagaduję.

Ania się uśmiecha. Mówi, że owszem, jezioro w teorii jest. Ale sztuczne i nie ma do niego dostępu. Jest odgrodzone, bo wokół deweloper stawia kolejne budynki. Na to jezioro macha ręką, bardziej przeszkadza jej brak jakiegokolwiek placu zabaw. Jeden na początku był, dlatego m.in. wybrali to miejsce. Ale został zburzony i postawiono tam kolejny szeregowiec. Deweloperowi zależy na tym, by budować jak najgęściej – większa powierzchnia mieszkaniowa to większy zysk.

Źródło: Newsweek Polska 20/2024
rynek mieszkaniowy deweloperzy osiedla patodeweloperzy miasto nieruchomości

Zobacz także